czwartek, 25 lutego 2010

Przeszłość.... ale czy na pewno?

"Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami..." Wszyscy to znamy. Ten wstęp kojarzy nam się z bajką. Ta bajka zaczęła się prawie siedem lat temu. Poznaliśmy się w liceum, ja byłam w pierwszej klasie, a T. w drugiej. Spotykaliśmy się przez rok. To była miłość, jednak nie jak z bajki, bo nie "żyliśmy długo i szczęśliwie". Mimo, że wszystko układało się pięknie, poróżniła nas dojrzałość emocjonalna i poczucie odpowiedzialności. Koniec.
W sierpniu 2009 nasze drogi znowu się zeszły. Napisałam do Niego, z uprzejmą prośbą by zmienił swój opis na gg, bo jest na irytująco niskim poziomie. Pod pewnym względem jesteśmy do siebie podobni - oboje lubimy gry słowne, wymagające myślenia, riposty, lubimy prowokować w rozmowie. Napisałam, że ciekawa jestem czy gdyby stanął ze mną twarzą w twarz, nadal byłby taki mocny w gębie. No i stało się. Spotkaliśmy się. I tu był pies pogrzebany! Spotkanie było naprawdę udane, świetnie nam się rozmawiało, powspominaliśmy. Przypomniał mi do jakich szalonych rzeczy byłam kiedyś zdolna! Dziś nawet za pieniądze nie zrobiłabym takiej wsi!:) Chociaż... To była miłość... Człowiek za siebie nie odpowiada. Wszystko widzimy w "innych barwach". Z szarej codzienności trafiłam w dziwną przestrzeń, gdzie od pierwszego spotkania widoczne były te "inne barwy"! Tak zwane "Zauroczenie" objawia się palpitacjami serca, motylkami w brzuchu, i wybujałą wyobraźnią "jakby to pięknie było gdyby..."
Wybujała wyobraźnia została tu wymieniona przeze mnie nie bez powodu. Wyobrażałam sobie, że po latach przeznaczenie połączyło nasze drogi, jesteśmy innymi, lepszymi ludźmi i jesteśmy dojrzalsi o siedem lat! Jednak siedem lat to dla T. za mało! Dla Niego i dla naszej bajki, żeby mogła trwać! Pewnego dnia T. zniknął... Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na smsy, maile, wiadomości na gg czy jakiekolwiek inne!!! Nie pisałam rzewnych wiadomości... Prosiłam o kontakt, o wyjaśnienia. Jednak takowych nie otrzymałam do dziś. To jak się zachował, że nawet nie napisał choćby smsa o treści "spi.....aj z mojego życia" tylko zniknął bez słowa, świadczy o tym, że nadal jest niedojrzały emocjonalnie. A nic na to nie wskazywało. Jak to się mówi... "młody, zdolny, atrakcyjny"!:) Ale co z tego skoro TCHÓRZ????
T. jak tchórz :)
Mówił, że mnie kocha...
Że to, że się spotykamy to najlepsza rzecz jaka mogła mu się przytrafić...
Chciał bym była nie tylko jego partnerką, ale też przyjaciółką...
Prosił bym go nie zraniła...
I to właśnie dlatego do dziś zastanawiam się jak mam jeszcze kiedyś uwierzyć w tak piękne słowa. Jak mam uwierzyć gdy mężczyzna powie "Kocham Cię!"?? Przecież On mówił! Przecież wydawało mi się, że to miłość! Wydawało... czyli znowu spotykamy "wybujałą wyobraźnię" powszechnie zwaną "różowymi okularami". Będąc w pracy, gdy tylko musiałam odejść od biurka, nie ważne czy na 10m czy dalej, zawsze brałam ze sobą telefon. Jadąc autobusem, idąc ulicą miałam telefon w kieszeni i trzymałam go w ręku, w oczekiwaniach na wiadomość... Widywaliśmy się zwykle dwa razy w tygodniu. Dzwonił i pisał rzadko. I to właśnie dlatego było tak magicznie! Nigdy w życiu tak nie tęskniłam. Nigdy nie cieszyłam się tak ze spotkań i każdego głupiego smsa!
To już przeszłość... ale czy na pewno??? Po pierwsze czeka mnie jeszcze jedno spotkanie z T. ponieważ w jego domu został mój pierścionek. Po wieeelu próbach skontaktowania się mamy zaplanowane spotkanie na poniedziałek
1 marca, ale znając T. na 99% do niego nie dojdzie! Po drugie zostałam zraniona i boję się znowu usłyszeć "kocham Cię". Boję się zaangażować, bo wiem, że ten piękny stan zauroczenia oślepia... I wtedy przychodzi rozczarowanie. Uświadomienie sobie, że "nie w takim Dżemsie się zakochałam!!!" albo po prostu rozstanie! Boję się nie tylko usłyszeć te słowa. Boję się myśleć o wspólnej przyszłości. Boje się planować coś wspólnego np. teatr na późniejszą datę niż za tydzień! To za pewne złe podejście. I z pewnością nie uchroni mnie od ewentualnego rozczarowania! Ale załączył mi się taki mechanizm obronny i nie panuję nad nim. T. jest przeszłością. On zniknął nie kończąc związku osobiście, a ja żyłam w niepewności przez dwa tygodnie, usprawiedliwiając go problemami rodzinnymi i służbowymi. Przez jego niedojrzałość, egoizm, ignorancję i tchórzostwo tkwi to we mnie do dziś....

4 komentarze:

  1. Pamiętaj że co nas nie zabija, to nas wzmacnia. Przyjdzie czas, że znowu będziesz odważną Zuzą, gotową zaufać. Tylko silniejszą o doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to wiem i Ty to wiesz. A doświadczeń mi nie brak:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja znam jeszcze jedną historię z Panem T. I tam też dał dupy. Mieliśmy pojechać do hurtowni, bo moja Klientka czekała na sprzęt. Zachował się dokładnie tak samo. Przestał odbierać, sms bez odpowiedzi...

    A żeby było ciekawiej to pewna znana Ci osoba o imieniu powiedzmy A. opowiedziała mi jak T. zamówił pewną rzecz do zrobienia. Prosta sprawa dla A. umówili się na pewną kwotę. A. zapomniała na jakiś czas o tym. Niestety życie to nie bajka. W pewnym momencie uśmiechnęła się do T. I niestety T. zachował się dokładnie tak samo jak w naszych przypadkach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tej historii nie znam i nie wiem kto to A.
    Zobaczymy co z jutrem. Mam się spotkać z Mistrzem unikania kontaktu i niewywiązywania się z umowy.

    OdpowiedzUsuń